Załóżmy sobie rzeczy następujące:
1. Budzimy się pewnego dnia i wszystkie nasze strony podłączone do systemu wymiany linków (reklamowych) mają bana w Google.
2. Po podwójnym samospoliczkowaniu się, i sprawdzeniu na różnych 15 DC, bany ciągle się utrzymują.
3. Wszystko to dzięki walce na górze. Walki Szooka & Spółki z właścicielami SWL.
Staram się o w miarę obiektywne podejście do sytuacji, na tyle na ile pozwala mi na to fakt, że sprzedaję (chociaż juz nie jestem pewnien kolejnego miesiąca i przedłużenia działania mojej firmy w AIP) punkty w systemach wymiany.
Zastanawiacie się jak doszło do tej sytuacji?
Ja też.
Szook na blogu Lexy napisał (bez złośliwości i wycieczek osobistych – co od razu odbiera się w sposób zupełnie inny niż na PiO)
Pawle mógłbym odnieśc się podobnie, swl kiedys wkroczyły na rynek SEO i rozwalały jego inną idee tworzenia małego wartościowego zaplecza.
Myslisz, że to konkurencyjnośc wymaga miliona BL, nie – to SWL napedzaja się wzajemnie i swoich uzytkownikow. Ktorzy dzis daja wiecej i wiecej, ee spadłem o oczko dodam 20 k pkt. BL rosnie, nastepny doda 40 tys.
Czy taka jest idea seo, przecież doprowadza to do chorej sytuacji w ktorej niszowki wymagaja strasznego BL i faktycznie dobry serwis ma ograniczone możliwosci.
Nikt nie zaprzeczy, że jest to problem, zwłaszcza dla firm SEO, dużych firm SEO, których nakłady punktów na frazy ciągle się zwiększają, co przy (zbliżającej się?) recesji będzie powodowało nieopłacalność działania na rynku. Jeśli byłbym właścicielem firmy SEO, to taka sytuacja nie byłaby dla mnie zbyt ciekawa, i zamiast walczyć na coraz większe miecze, których powoli nie da się już unieść, doprowadziłbym do zmiany broni na lżejszą.
Więc punkt dla Szooka.
Ale, branża jaka jest taka jest. Kilku(nastu?) wielkich graczy i mnóstwo szaraczków (taki ja np), którzy starają się w tym wszystkim odnaleźć. Duży sobie powalczy z dużym, rozwali SWL’e, dochody spadną mu o 1/3 , ale luzik, duży da sobie radę.
Szaraczek za to dostanie z odłamka i zakończy działalność w sełobranży. Skoro 99% ludzi z PiO korzysta z SWLów, tzn że Ci sami ludzie tworzą precle, katalogi, dodają wpisy, dbają o te nasze polskie (kiepskie) seofundamenty, które mogą nie wytrzymać zmiany warty przy korycie, którym teraz są SWLe.
To dzięki SWLom pozycjonowanie „wyszło do ludzi”, Paweł Kobis pewnie sam tego nie przewidział, tworząc sławna kampanie promocyjną Linkorna opartą na banerach z 'towarzyszami’ którzy nawoływali do rewolucji.
Ta rewolucja przyszła. Ostatnio w pubie rozmawiałem z kobietą, która naprawdę miała pojęcie czym jest pozycjonowanie i wiedziała, że wyniki w Google nie są naturalne.
Skoro pozycjonować może teraz każdy, to w interesie dużych firm powinno być, albo stworzenie własnego SWL’a i uczynienie go najlepszym, albo dążenie do sytuacji w której staramy się powrócić do dawnego stanu rzeczy, czyli do pewnej SeOlitarności. Obie sytuacje możemy obserwować w SeoPolsce już od jakiegoś czasu.
No i teraz co będzie lepsze, jeszcze kilka SWL’i czy mała nuklearna zagłada i budowanie wszystkiego od początku?
2 sytuacje:
1. Powstaję jeszcze kilka SWL’i, każdy dodaję te same strony, moc linków maleje, cena punktów spada, opłacalność spada, trzeba produkować więcej, wreszcie dochodzimy do sytuacji w której rynek jest zbytnio nasycony, bo nie ma klientów którzy będa w stanie płacić wielkie stawki za niegdyś proste frazy. Przestajemy zarabiać.
2. Wszystkie nasze strony dostają banana, wszyscy nasi klienci odchodzą, przestajemy zarabiać. Seo wraca do podziemia, ale przecież firmy ciągle potrzebują podwykonawców, ktoś proponuję jakieś nowe rozwiązanie, które ponownie pozwoli na uproszczenie procesu. Maszyneria znowu rusza..
Jakkolwiek by się nie stało, po dupie dostaniemy i tak my. Czarnuchy. Dostarczyciele punktów, pielęgnujący katalogi i precle, stawiający MFA, zbierający na punkty, które możemy sprzedać. Dlatego nie powinniśmy mieszać się do walki na górze, nie powinniśmy wspierać żadnej ze stron. Powinniśmy robić swoje i dywersyfikować przychody. Mamy dochód z SWL’i, fajnie, ale niech to będzie 30% całości. Mamy swoje strony w SWL, fajnie, ale niech to nie będą wszystkie domeny. Stawiamy totalne śmieci, fajnie, ale postawmy coś wartościowego (chociażby raz na jakiś czas).
I ja naprawdę nie piszę teraz o PiOkemonach którzy najpierw postawia precla, a potem pytają po co im on. Mówię o ludziach, którzy wiążą przyszłość z branża, ale może są podwykonawcami, których może nie interesują najwięksi klienci i rozmowy z nimi (w szczególności to), i może chcą po prostu fajnie zarabiać, ale nie być koniecznie w mainstreamie i bić się o top 3 w bieliźnie.
Mnie te całe podchody po prostu zwyczajnie stresują (efekty podchodów wkurzają, zwłaszcza jak chce odpocząć), co z jednej strony jest fajne, bo ciągle coś się dzieje i mogę działać, ale z drugiej strony czuje się ciągle zagrożony i to nie ze swojej winy. Może i się teraz skarże, może to i totalna prywata, ale to w koncu blog, mogę pisać co chce.
I w sumie totalnie straciłem wątek i sens tego postu, więc zanim przyjdzie mi do głowy myśl o skasowaniu wpisu, napisze tylko, że potrafię zrozumieć Szooka, ale też potrafię zrozumieć stronę przeciwną. Obie dąża do czegoś nowego, i prędzej czy później, do efektów tego co zrobią, trzeba się będzie dostosować.
Myślę, że to ostatnie zdanie idealnie oddaje sens tego postu. Skoro ewolucja pozwoliła nam dostosować się do takiego trybu życia jaki prowadzimy teraz i nie musimy już polować na mamuty, to brak SWL’i też nie powinien nas aż tak obchodzić. No ale znowu, co jest złego w jedzeniu mamutów?*
A jak równowaga nie zostanie zachwiana w żadną stronę i nic się nie zmieni? Cóż, zarabiać i tak będzie trzeba. Zdrowe podejście do tematu ma kolega Pajmon, który korzysta zarówno z SWL jak i w po kryjomu produkuję tematyczne zaplecze, przy pomocy osławionego bota Małgonetki ;) Na swoim blogu napisał bardzo ładnie:
Smutne, bo żegnanie tego co znane i wydające się bezpieczne jest smutne. Przygotowywanie się na Nowe jest za to tym bardziej ekscytujące ;-)
Dobranoc Państwu ;)
* autor czyta za dużo książek o tematyce behawioralnej i ewolucyjnej, co jest zboczeniem po kierunku studiów