Tak między nami to mój poprzedni post wzburzył porządnie kilka osób, czego dowody mam zarówno w komentach jak i na swojej skrzynce.. ale chyba nie będę się tym przejmował skoro i tak zostanę zniszczony.
Dlatego nie dość, że nie zaprzestanę tego okropnego procederu, to jeszcze pokaże po kolei co i jak robić, jeśli ktoś z „powykręcanych moralnie polaczków” takich jak ja, chciałby też coś zarobić. Nie jest to moja metoda. Nie jest to nowa metoda. Nie jest to super tajna metoda, po prostu nikt jej u nas jeszcze nie opisał.
Kilka zasad:
1. Nie tworzymy stron na całe życie. Nie tworzymy ich nawet na rok. W zasadzie takie strony postoją jakieś 3-4 tygodnie, bo tyle uda się je utrzymać zanim dostaną bana w Google.
2. Każda domena na siebie zarabia. Czy to przez Adsense, czy przez sprzedaż punktów w systemach wymiany, czy przez co tam chcecie, a potrzebujecie trafficu żeby zarobić.
3. Dostaniecie bana na tą domenę jeśli nie będziecie przestrzegać punktu pierwszego. Wiem. Sprawdziłem to kilka dni temu gdy poleciało mi ~40 domen. Wiem, że szkoda taka stronę zdejmować, ze może jeszcze coś zarobi skoro tak dobrze idzie, że a nuż widelec.. Nie. Nie uda się. Dostanie bana i to jest jedna rzecz której możecie być pewni.
4. To nie jest żadne blackhat, nikt nie traci na tym co robimy, nikogo z niczego nie okradamy.
5. Blogerzy nie wiedzą co to RSS, nie wiedzą, że wszystkie ich posty znajdują się przypuśmy na wordpress.com i że każdy tag ma tam swój własny kanał RSS. Nie wiedzą, że sami udostępniają innym swoją treść, nie wiedzą że nasza strona to może być nasz mały prywatny agregator RSS (a co nie może? Google samo sie na niego wchodzi i indeksuję, nikt go nie zaprasza. Jak chce banować to be my fucking guest, ale nie mylmy prawa z pieprzonymi wytycznymi Googla. Dla wszystkich typu skoro-nie-chcesz-Googla-to-zrób-noindex – jestem początkującym użytkownikiem internetu. Nie wiem o co chodzi. Jakieś no-index? Stworzyłem sobie stronę i agreguję na niej moje ulubione blogi, co w tym złego? :( ).
6. Skoro tego ^ nie wiedzą to będą się skarżyć. Będą wysyłać skargi do naszego hosta, do Adsense (czy czego tam używacie) i zapewne znajdziecie się na czarnej liście splogów na wordpress.com. Ponownie, proszę bardzo, strona będzie istnieć jakieś 3 tygodnie, zarobi na siebie, zarobi na Ciebie i zniknie.
7. Co robimy ze stroną po 3-4 tygodniach? Wywalamy WordPressa, wstawiamy htmla z keywordami, dorzucamy Adsense. Menda (tak, menda. Jeśli dostaję za darmo podlinkowany post i traffic ode mnie za fragment tekstu i mu źle, to jest mendą i tyle) która zapewne narzekała na to, że jej posty pojawiają się na Twojej będzie szczęśliwa, że jej narzekania poskutkowały. Win-Win.
8. Taką stronę możemy potem wykorzystać w recyklingu (za kilka miesięcy powtórzyć od początku), możemy też zrobić 301 na naszą inna wspaniała white-hat stronę, która akurat jest w tej samej tematyce i linki które zdobyliśmy się jej przydadzą, a nam samym przyda się traffic z trackbacków z blogów, które tak okropnie okradaliśmy z postów (wstydźmy się!).
Ok, teraz brudna robota.
1. Instalujemy WordPressa.
2. Znajdujemy sobie niszę, i kilkanaście kanałów RSS – mała podpowiedź, co ma jak wyglądać – http://wordpress.com/tags/music/feed/
3. Instalujemy zmodyfikowaną wersję WP-Autoblog. Modyfikacją polega na tym, że przed każdym postem jest doklejana formułka w stylu:
[autor] wrote an interesting post on [nazwa bloga]. Here’s the excerpt:
[treść postu]
[Read the whole article at [link do oryginalnego postu].
(Radze poedytować plik wp-autoblog.php i pozmieniać treść tych dopisków, nie chcemy zostawiać śladów życzliwym, prawda?)
Dzięki temu mamy o połowę mniej narzekania od zbulwersowanych blogerów, a czasami nawet dostajemy podziękowania za miły gest (to pewnie od tych powykręcanych moralnie amerykańców, którzy nie widzą jaką im wyrządzamy okropną szkodę).
4. Ustawiamy wtyczkę dodajemy reklamy albo instalujemy SWL(R), w zasadzie to co tam chcemy.
5. Zarabiamy.
6. Jeśli nie zarabiamy, to stawiamy więcej blogów na domenie, albo zwiększamy liczbę kanałów RSS, albo zmieniamy reklamy, cokolwiek. Strona musi zarabiać (a golem musi pracować – za dużo Pratchetta :) ).
7. Powtarzamy, powtarzamy, powtarzamy.. aż wykończymy serwer.
8. Tyle, do roboty.
… but I will go down on your sister.
PS. Dla wszystkich dbających o czystość internetu: Jeśli tak dbacie o czystość, to ruszcie tyłki i posprzątajcie własne podwórko, czy klatkę schodową. Co? Za trudno? Trzeba się ruszyć sprzed kompa i potem nie można się nikomu chwalić, że dbasz o czystość? Cóż.