Idea web 2.0 jest piękna. Demokracja pełną gębą. Ludzie tworzą treść, inni na serwisach typu digg.com decydują, co jest fajne i warte pokazania znajomym. Każdy jest zadowolony. Twórcy bo mają duża liczbę odwiedzin, i diggowcy, bo nie mogą narzekać na nudę. Zasada jest prosta:
fajny pomysł + wykonanie + post na digg.com = duża liczba odwiedzin.
Gdy powstawał wykop.pl, ucieszyłem się, bo – może naiwnie – myślałem, że klimat i funkcjonalność amerykańskiego serwisu zostanie ładnie starannie przeniesiona na polski grunt. Zasadnicza różnica między tymi dwoma serwisami jest taka, że społeczność digg to ludzie z całego świata, a wykop.pl to nasi rodacy. Po raz kolejny, więc, możemy się przekonać, że każdy pomysł, każda idee, Polak jest w stanie spieprzyć, tylko dlatego, że jest Polakiem. Jeśli nasuwają Wam się teraz skojarzenia z tekstem o psie ogrodnika, czy dowcipem, w którym Polak chce, żeby jego sąsiadowi zdechła krowa, to nie mylicie się. Głowna zasada młodych Polaków, jest dokładnie taka sama jak ich rodziców – „jest mi źle, i uroczyście przysięgam, że zrobię wszystko, żeby mojemu bliźniemu było jeszcze gorzej”.
Nasze równanie na polskim gruncie wygląda tak:
pomysł + wykonanie + post na wykop.pl = szybkie zakopanie
połączone z kilkunastoma postami o treści: „to spam”, albo „linkuje do swojego postu. spamer”, „było”, „widziałem to już kiedyś u cioci na imieninach, stare”.
Ostatnio, w ramach testu założyłem sobie kolejne konto i podesłałem wpis z tego bloga. Dziwne, że było, aż tyle wykopów, ale na szczęście raportujący mnie nie zawiedli. Byłem „potrzebującym psychologa, zakompleksionym spamerem”, bo m.in „zarejstrowałem się w tym samym dniu i miałem tylko jeden wykop!”. Zaiste, straszne.
Czy osoba, która pierwszy raz wejdzie na wykop.pl ma przez pół roku siedzieć cicho i kopać posty innych, tylko po to, żeby nie narażać sie na wyzwiska i insynuacje ze strony starych użytkowników, którzy sami już nie wiedzą po co jest ten serwis? Przypominam im, że w założeniach serwisu, było to, że ma on PROMOWAĆ każdą, wartościowa treść. Nie ważne czy dodał ją Heniek, czy ciocia Helena. Nie ważne czy mają oni po 2 czy 4567 wykopów w profilu. Liczy się treść. TREŚĆ.
Ostatnio zastanawiałem się co się tak naprawdę stało z „grupą trzymająca władzę”.. teraz już wiem – ma się dobrze i wyładowuje swoje frustrację na wykopie. Działająca tam grupka osób, samozwańczych moderatorów, siedzących na stronie po 20h na dobę, trzęsie wszystkimi znaleziskami przy okazji obrażając ludzi w komentarzach, oraz oczywiście broni główna stronę wykopu (przypominam, serwisu który ma w założeniach promować content innych) przed opanowaniem przez wrednych ludzi. Ludzi, którzy ośmielają się promować coś innego niż kolejny debilny filmik, czy najnowszy news i tak dostępny w każdym portalu. Na digg.com takie praktyki są niedopuszczalne, choćby dlatego, że liczba użytkowników, jest 100(?000) krotnie wyższa, no i 99% z nich nie jest skażona polskością.
Po raz kolejny, polska społeczność spieprzyła coś, co mogło być naprawdę fajne, przy okazji całkowicie wypaczając idee serwisu web 2.0.
Czy mnie to dziwi? Bynajmniej.