Cena prywatności

Post aktualizowany 22.01.2014

Kilka dni temu Google ogłosiło wprowadzenie SSL (defaultowo) dla wszystkich zalogowanych użytkowników wyszukiwarki. Chwali się tym, że dzięki temu zabiegowi zwiększy się poczucie bezpieczeństwa i ochrona danych użytkowników. Przy okazji firma ogłosiła, że od tego momentu frazy, które wpisali użytkownicy trafiając na naszą stronę, nie będą pokazywać się w statystykach strony. Widoczne będzie tylko źródło ruchu.  Chyba że użytkownik kliknie w reklamę płatną, wtedy otrzymamy pełną informację.

Podwójne standardy? Hipokryzja? Wprowadzanie w błąd?

Czy może wszystko na raz?

Zestawienie obok siebie szczytnego celu ochrony danych użytkowników przez zastosowanie SSL wraz z ukryciem zapytań będących źródłem odwiedzin dla większości ludzi (dla mnie na początku też) wydawało się logiczne. Skoro wprowadzają SSL, tzn. że nie mogą przekazać referra, prawda? Nie.

Po prostu nie chcą tego robić. Fakt, że frazy z Adwords będą widoczne, powinien zastanowić nawet osoby kompletnie nie znające się na sprawach technicznych. Bo skoro jest to możliwe tutaj, to dlaczego blokować to samo dla fraz organicznych? Wie to chyba tylko samo Google. Chociaż w zasadzie to powinno być jasne i dla nas:  Google dba o naszą prywatność.. no chyba, że ktoś płaci im za dane i obliczanie ROI, wtedy już nie.

Opinie

Oburzenie w blogosferze (nie tylko stricte seo) na świecie, nijak ma się do opinii na naszym rodzimym podwórku gdzie, oprócz neutralnych i (w miarę) racjonalnych wpisów,  jak zwykle możemy poczytać ciekawe opinie: że Google robi to specjalnie, żeby sprzedać płatną wersję Analytics (w aż taką hipokryzję chyba nawet ja nie uwierzę), lub że warto będzie poszukać alternatywy dla Google Analytics.. (jakby to miało znaczenie.. przypominam, zmiana dotknie nie tylko GA, ale wszystkie systemy statystyk).

Jednak moim faworytem jest Pan, który napisał:

Dla modelu pozycjonowania za efekt nic się nie zmieni. Tam się w statystyki właściwie nie zagląda.

Pogratulować tylko :)

 To co teraz?

Jakby ktoś nie zrozumiał o co mi tak w ogóle chodzi, to postaram się to napisać w punktach, w miarę łatwo i przystępnie:

  • Na naszych oczach Google kopie w tyłek całą branżę SEO, mówiąc nam, że w statystykach nie będzie widoczna fraza, za pomocą której użytkownik wszedł na stronę
  • Robi to nie dlatego, że musi, tylko dlatego, że ma taki kaprys (a poza tym, jak to testowali, to nikt nie zauważył)
  • Przez to nie będziemy wiedzieć, które frazy przyniosły nam największy ruch /zrobiły sprzedaż, nie będziemy wiedzieć w jakie frazy inwestować, a które sobie odpuścić
  • Może zrobić to w przyszłości też dla całego searcha zmieniając całkowicie branżę SEO (przypominam nie chodzi o SSL, tylko o czyszczenie refa)

Jeśli teraz nic z tym nie zrobimy, to za rok Google zrobi to samo z całym searchem, bo skoro „nikt nie oburzał się wtedy, to i teraz jakoś nam się to uda”. Skoro Rand Fishkin apeluje na seomozie o to, żeby pokazać Google, że nam się to nie podoba, to ja naprawdę przyłączam się do tego apelu.

(not provided)

To oznaczenie fraz, na które weszli użytkownicy zalogowani do Google z włączonym SSL. Wykres zaprezentowany poniżej przedstawia procent wejść oznaczonych jako (not provided) w czasie.  Będzie aktualizowany. Zachęcam wszystkich do robienia swoich analiz, może za jakiś czas będzie okazja się tym podzielić i porównać. Jak najprościej można ustawić sobie alert w GA jest opisane tutaj.

Ruch oznaczony jako (not provided) w %

 

Aktualizacja 22.01.2014

W tym momencie ruch (not provided) na większości stron wynosi już 90-99%. Google postanowiło jednak zareagować i poprzez Google Webmaster Tools udostępniło (od stycznia 2014) możliwość podejrzenia fraz oraz ilości wyświetleń i wejść na nie. Po połączeniu konta Google Analytics z GWT dane te możemy oglądać też w Google Analytics.

 

WordPress SEO

Prawda czy fałsz?

  1. WordPress jest obecnie najlepszym systemem blogowym na świecie.
  2. WordPress jest od samego początku idealnie zoptymalizowany pod wyszukiwarki internetowe.

Wydawałoby się, że odpowiedzi na oba te pytania są twierdzące, ale prawda jest niestety inna :) Tak, WordPress jest nalepszym systemem blogowym na świecie, ale nie, nie jest idealnie zoptymalizowany dla wyszukiwarek.

Optymalizacja WordPressa (SEO)

Tagi typu

{code type=php}

{/code} są naprawdę rozpoznawane przez Google i używanie ich bez przemyślenia do czego służą, jest błędem (oczywiście ja też nie jestem alfa i omega i popełniałem, popełniam i będę popełniać wiele błędów).

Dla przykładu użyjemy popularnej strony postawionej na WordPress – Antyweb.pl

Tytuł

{code type=php} Tag{/code}

Tag ten jest ważny dla Google, bo wyszukiwarka ta wyświetla w swoich wynikach zawartość, znajdującą się pomiędzy tagami <title></title> jako tytuł, ale jest też niezmiernie ważny dla użytkownika, bo to właśnie tytuł zachęca go do kliknięcia.

antyweb1

Powyższy przykład obrazuje dokładnie jak nie powinna wyglądać konstrukcja tytułu. Dlaczego? Bo struktura jest najważniejsza.

Struktura optymalna: Tytuł postu :: (ewentualny) tytuł strony

Na początku powinny być najważniejsze informacje, czyli to czego szukamy. Następnie może (ale nie musi) być tytuł strony. Nigdy odwrotnie. W powyższym przykładzie, wpakowanie słowa „Archiwum” do każdego tytułu woła o pomstę do nieba.

Szybki i darmowy fix:

Otwieramy header.php naszej skórki i zamieniamy tytuł na coś takiego.

W ten sposób tytuł naszej głównej strony będzie wyglądać tak:

Tytuł strony : Opis strony

a podstrony:

Tytuł podstrony : Tytuł strony

Nagłówki

{code type=php}Tagi

{/code}

<H1> to nagłówek strony, może być użyty tylko raz i powinien być użyty jako tytuł posta. <title> i <h1> powinien zawierać tą samą sentencję, żeby Google nie zastanawiało się o czym tak naprawdę jest dana podstrona. Niestety, w prawie każdej WordPressowej skórce, tag H1 jest użyty do wyświetlenia logo strony. Na naszej przykładowej stronie jest nie inaczej. Dzięki temu najważniejszym słowem dla Google na każdej stronie AntyWeba, jest właśnie „Antyweb”. Z tego co wiem, nie jest to zbyt istotna fraza i raczej nikt zainteresowany treścią bloga nie wpisuję jej do wyszukiwarki. Po co więc marnować na to <H1>? Nie mam pojęcia :)

Tagów <H2> używamy do tzw. śródtytułów w tekście. Nie używamy ich w stopce (tak jak na Antyweb), chyba, że chcemy żeby Google pomyślało, że zależy nam na frazach typu: Kategorie, Archiwum, O mnie.

Szybki i darmowy fix:

Otwieramy header.php i zamieniamy <H1> w logu, na zwykłego <diva> (potem oczywiście robimy to samo w pliku css). Otwieramy single.php i page.php i zamieniamy <H2> na <H1>. Otwieramy sidebar.php i footer.php i wywalamy wszystkie <H2> i zastępujemy je czymś innym. Proste? Proste.

W następnym odcinku, zajmiemy się ustawieniem odpowiednich meta description i keywords, oraz ustawimy odpowiednio robots.txt oraz przejmiemy kontrole nad indeksacją naszego bloga.

Jak na tytuł bloga (czyli WordPress SEO), przystało, zajmiemy się optymalizacją skryptu WordPress (bez używania pluginów) pod wyszukiwarki (głównie pod Google). Jak poprawnie stworzyć tytuł strony, jak prawidłowo używać tagów h1 i h2. Część pierwsza raju dla whitehatowców. Jeśli myślałeś że seo to tylko linki, to pomyśl jeszcze raz.

Google dla blogerów

Google ostatnio pomaga wszystkim jak może, udostępniając wskazówki dotyczące SEO, wypuszczając piękny klikohit czy banując SWLe (których oczywiście jako prawdziwi WhiteHatowcy nie używamy).

W centrum pomocy dla webmasterów pojawił się artykuł specjalnie dla blogerów, w którym Google pomaga wszystkim nie wiedzącym po co mają bloga, odnaleźć się w tym nowym środowisku. Nie jest to nic nowego, powiedziałbym nawet, że nikomu się nie przyda, no ale skoro Google uznało, że warto to każdy bloger musi też tak uznać. W końcu jak Google każe nam skakać, my przejęci pytamy: jak wysoko?

No i w ten sposób, łatwo ustalić sobie pewne minimum, które wiadomo że trzeba robić, żeby Google kochało nas (blogerów) i nasze blogi.

Tutaj znajduję się oryginalny artykuł. Jak widać został podzielony na 3 częsći.

Tworzymy dobry content (no kto by pomyślał?)

– piszmy dużo i często. Wg Google częste wpisy powodują, że czytelnicy wracają do nas o ile oczywiście treść jst odpowiednia. No i oczywiście, Google namawia nas do szukania informacji (nie zgadniecie gdzie?) na tematy dotyczące naszej niszy i jeśli nie potrafimy znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi – sami o tym napiszmy!

– trzymamy się wytycznych Google dla webmasterów – duh! chciałoby się powiedzieć ;)

– kategoryzujemy posty – czyli kategorie i tagi to świetny pomysł (duh! po raz drugi)

– upewniamy się że blog jest łatwo dostępny dla robotów (znaczy userów) – pod tym tytułem Google chciało powiedzieć żebyśmy linkowali do swojego bloga oraz umieścili nasz blog w domenie, lub subdomenie naszej strony firmowej or www.example.com/blog).

– (uwaga!) usuwamy spam z komentarzy, a może nawet zapobiegamy jego powstawaniu dzięki odpowiednim wtyczkom

– piszemy unikalne posty. zwłaszcza jeśli uczestniczymy w programach partnerskich, to staramy się nie kopiować i wklejać, bo Google lubi jak jest ładnie i unikalnie, jasne?

Tworzymy blog very-very-user-friendly

– tworzymy odpowiednie tytuły dla naszych postów, dzięki czemu user będzie zadowolony (a jak user to i Google, naturalnie), odpowiednie tytuły tworzą nam automatycznie odpowiedni wygląd linków, co wprowadza Google w jeszcze większą ekstazę

– udzielamy się w społeczności blogerów – czyli komentujemy u innych, piszemy na różnych forach, bo jeśli piszemy ciekawe komentarze to czytelnicy danej strony chętnie odwiedza i nas. (hurra!)

– tworzymy kanał RSS, w którym udostępniamy cały artykuł, a nie tylko skrót. Może to skutkować tym, że w pewnym okresie ludzie nie będą wchodzić bezpośrednio na naszą stronę, ale w dłuższej perspektywie przynosi to dobre skutki (aż się chce zapytać Google jakie?)

Webmasters Tools

– dodajemy bloga do Google Webmasters Tools

– weryfikujemy go

– dodajemy mapę strony

A jak już to wszystko zrobimy, to szukamy bardziej zaawansowanych wskazówek na blogach, bo na wskazówkach Google daleko nie zajedziemy :)

I won’t go down in history…

Tak między nami to mój poprzedni post wzburzył porządnie kilka osób, czego dowody mam zarówno w komentach jak i na swojej skrzynce.. ale chyba nie będę się tym przejmował skoro i tak zostanę zniszczony.

Dlatego nie dość, że nie zaprzestanę tego okropnego procederu, to jeszcze pokaże po kolei co i jak robić, jeśli ktoś z „powykręcanych moralnie polaczków” takich jak ja, chciałby też coś zarobić. Nie jest to moja metoda. Nie jest to nowa metoda. Nie jest to super tajna metoda, po prostu nikt jej u nas jeszcze nie opisał.

Kilka zasad:

1. Nie tworzymy stron na całe życie. Nie tworzymy ich nawet na rok. W zasadzie takie strony postoją jakieś 3-4 tygodnie, bo tyle uda się je utrzymać zanim dostaną bana w Google.

2. Każda domena na siebie zarabia. Czy to przez Adsense, czy przez sprzedaż punktów w systemach wymiany, czy przez co tam chcecie, a potrzebujecie trafficu żeby zarobić.

3. Dostaniecie bana na tą domenę jeśli nie będziecie przestrzegać punktu pierwszego. Wiem. Sprawdziłem to kilka dni temu gdy poleciało mi ~40 domen. Wiem, że szkoda taka stronę zdejmować, ze może jeszcze coś zarobi skoro tak dobrze idzie, że a nuż widelec.. Nie. Nie uda się. Dostanie bana i to jest jedna rzecz której możecie być pewni.

4. To nie jest żadne blackhat, nikt nie traci na tym co robimy, nikogo z niczego nie okradamy.

5. Blogerzy nie wiedzą co to RSS, nie wiedzą, że wszystkie ich posty znajdują się przypuśmy na wordpress.com i że każdy tag ma tam swój własny kanał RSS. Nie wiedzą, że sami udostępniają innym swoją treść, nie wiedzą że nasza strona to może być nasz mały prywatny agregator RSS (a co nie może? Google samo sie na niego wchodzi i indeksuję, nikt go nie zaprasza. Jak chce banować to be my fucking guest, ale nie mylmy prawa z pieprzonymi wytycznymi Googla. Dla wszystkich typu skoro-nie-chcesz-Googla-to-zrób-noindex – jestem początkującym użytkownikiem internetu. Nie wiem o co chodzi. Jakieś no-index? Stworzyłem sobie stronę i agreguję na niej moje ulubione blogi, co w tym złego? :( ).

6. Skoro tego ^ nie wiedzą to będą się skarżyć. Będą wysyłać skargi do naszego hosta, do Adsense (czy czego tam używacie) i zapewne znajdziecie się na czarnej liście splogów na wordpress.com. Ponownie, proszę bardzo, strona będzie istnieć jakieś 3 tygodnie, zarobi na siebie, zarobi na Ciebie i zniknie.

7. Co robimy ze stroną po 3-4 tygodniach? Wywalamy WordPressa, wstawiamy htmla z keywordami, dorzucamy Adsense. Menda (tak, menda. Jeśli dostaję za darmo podlinkowany post i traffic ode mnie za fragment tekstu i mu źle, to jest mendą i tyle) która zapewne narzekała na to, że jej posty pojawiają się na Twojej będzie szczęśliwa, że jej narzekania poskutkowały. Win-Win.

8. Taką stronę możemy potem wykorzystać w recyklingu (za kilka miesięcy powtórzyć od początku), możemy też zrobić 301 na naszą inna wspaniała white-hat stronę, która akurat jest w tej samej tematyce i linki które zdobyliśmy się jej przydadzą, a nam samym przyda się traffic z trackbacków z blogów, które tak okropnie okradaliśmy z postów (wstydźmy się!).

Ok, teraz brudna robota.

1. Instalujemy WordPressa.

2. Znajdujemy sobie niszę, i kilkanaście kanałów RSS – mała podpowiedź, co ma jak wyglądać – http://wordpress.com/tags/music/feed/

3. Instalujemy zmodyfikowaną wersję WP-Autoblog. Modyfikacją polega na tym, że przed każdym postem jest doklejana formułka w stylu:

[autor] wrote an interesting post on [nazwa bloga]. Here’s the excerpt:

[treść postu]

[Read the whole article at [link do oryginalnego postu].

(Radze poedytować plik wp-autoblog.php i pozmieniać treść tych dopisków, nie chcemy zostawiać śladów życzliwym, prawda?)

Dzięki temu mamy o połowę mniej narzekania od zbulwersowanych blogerów, a czasami nawet dostajemy podziękowania za miły gest (to pewnie od tych powykręcanych moralnie amerykańców, którzy nie widzą jaką im wyrządzamy okropną szkodę).

4. Ustawiamy wtyczkę dodajemy reklamy albo instalujemy SWL(R), w zasadzie to co tam chcemy.

5. Zarabiamy.

6. Jeśli nie zarabiamy, to stawiamy więcej blogów na domenie, albo zwiększamy liczbę kanałów RSS, albo zmieniamy reklamy, cokolwiek. Strona musi zarabiać (a golem musi pracować – za dużo Pratchetta :) ).

7. Powtarzamy, powtarzamy, powtarzamy.. aż wykończymy serwer.

8. Tyle, do roboty.

… but I will go down on your sister.

PS. Dla wszystkich dbających o czystość internetu: Jeśli tak dbacie o czystość, to ruszcie tyłki i posprzątajcie własne podwórko, czy klatkę schodową. Co? Za trudno? Trzeba się ruszyć sprzed kompa i potem nie można się nikomu chwalić, że dbasz o czystość? Cóż.

A czy Twój blog się indeksuje?

O sposobie na indeksację stron pisałem jakiś czas temu, oczywiście- jak wszystko – wymagało to środków (naszych, papierowych) i czasu w którym roboty Googla przetrawią nasz kontent. Można to zrobić inaczej? Oczywiście.

Wystarczy nam WordPress, trochę usprawnień w opcjach i kilka bardzo przydatnych pluginów.

Na początek 2 obrazki, żeby każdy od razu nabrał chęci do działania i czytania i dalej ;)

Przyrost site
Przyrost site w Google

Jak widać w ciągu 3 dni, site urósł do 47, a to wszystko tylko dzięki…

Przyrost linków
Przyrost linków w Yahoo!

… jednemu backlinkowi? (ze strony, którą pierwszy raz widziałem i która zupełnie, nie powinna linkować do mnie)

Nie.

To wszystko dzięki wbudowanej w WP funkcji pingowania, odpowiedniej, unikalnej treści (wszystkie strony są w indeksie głównym Googla – sprawdzamy tutaj), sitemapom, i kilku wtyczkom… wspominałem już o unikalnej treści?

Teraz do wszystkich mega seowyjadaczy – to jest wpis dla początkujących, i nie porusza tematu dogłębnie. Tak wiem, że metoda linki, linki, linki jest najlepsza.

Ok – oto czego potrzebujemy na dobry początek:

Zmiany w ustawieniach WordPressa:

  • przyjazne linki – ustawiamy w Ustawienia/Odnośniki  ja używam zawsze /%postname%
  • lista serwerów do pingowania– wklejamy w zawartość pliku w Ustawienia/Publikacja
  • widgety: chmurka tagów, ostatnie komentarze, które wyświetlają się w sidebarze naszej strony, a umożliwiają głęboką indeksację
  • warto stworzyć sobie tzw. spis treści bloga – czyli właściwie sitemapę, ale przyjazną dla ludzi. Przykład możecie zobaczyć tutaj – spis treści. Jak to robimy
    • Tworzymy Stronę (nie post), z tytułem np. Spis treści
    • jeśli trzeba ustawiamy odpowiedni slug (nazwa przyjaznego urla)
    • treść strony zostawiamy pusta
    • scrollujemy na dół strony, szukamy Page Template i ustawiamy na archives.php
    • publikujemy

Wtyczki które polecam:

  • All in One SEO Pack nie będę odkrywczy, po prostu Google potrzebuję tej wtyczki :)
  • Google XML Sitemaps to kolejna niezbędna wtyczka, dzięki której WP wygeneruje nam mapę naszej stron, w formacie zjadliwym dla Google i Yahoo. Możemy ustawić automatyczne pingowanie Google Sitemaps przy odświeżeniu naszej mapy
  • Simple Tags – ta wtyczka zastąpiła, mi Related Posts, czyli plugin dzięki któremu na końcu naszego wpisu, WordPress doklejaj linki do powiązanych artykułów (na podstawie otagowania). Wtyczka ma także inne fajne funkcję, jak powiązane tagi, czy funkcję autolinkowania tagów. Ta ostatnia funkcja także bardzo ładnie pomaga zarówno przy głębokim linkowniu, jak i pozycjonowaniu się long tail. Czyli łopatologicznie – jeśli mamy tag o nazwię Babcia Helena, i zrobimy potem wpis w którym wystąpi to wyrażenie, to Simple Tags stworzy link, który będzie prowadził do tego tagu.
  • AskApache Search Engine Verify – plugin pozwala nam na bardzo szybką weryfikację strony w Google Webmasters i Yahoo SiteExplorer. Po prostu kopiujemy meta tagi przygotowane przez wyszukiwarki i wklejamy na stronie konfiguracyjnej pluginu. Szybko i skutecznie.

Prawdopodobnie jest jeszcze 17 innych metod i wtyczek, które właśnie wyleciały mi z głowy i przypomną się za 3 minuty, także jeśli używasz czegoś innego i działa, to proszę o sugestię w komentarzach :)

Jeżodopalacz na start.

Długo oczekiwany, ostro testowany, nowy system wymiany linków, już jest. Jeżodopalacz, znany także jako SeoDopalacz wystartował.

W naszym kraju mamy pełno systemów wymiany linków, stałych, dynamicznych, stało-dynamicznych ( ;) ), co więc wyróżnia system Jeża? To, że nie jest ani SWL’em dynamicznym, ani stałym. SD to system presell pages, które każdy użytkownik stawia samodzielnie, po czym używa linków ze stopek swoich normalnych stron do zaindeksowania wpisów. Zawiłe? To po kolei:

Cytując pomoc systemu:

SeoDopalacz by Excluseo to system wymiany linków, czyli program wspomagający pozycjonowanie stron w popularnych wyszukiwarkach internetowych (Google, Live, Yahoo). SeoDopalacz jest systemem oferującym tematyczne linki presell page stałe (dożywotnie) w treści oraz bezpośrednie linki 14-21-dniowe, w treści.

Pierwsze wrażenia po zalogowaniu – o co tutaj chodzi? ;) Na szczęście pomoc systemu jest zrobiona profesjonalnie i nawet największy laik sobie poradzi.

Główne założenia:

  1. Mamy duże punkty, które dostajemy za udostępnianie serwerów i (sub)domen na automatyczne, systemowe Precle, banalne i szybkie w instalacji
  2. Mamy małe punkty, które dostajemy za podpinanie linków w stopki naszych zwykłych stron (jak w każdym innym systemie), i które służą zarówno do indeksacji naszych precli jak i są linkami bezpośrednimi do stron pozycjonowanych
  3. Dodajemy linki i piszemy artykuły, które wyświetlają się w sieci precli i pozycjonują naszą stronę

[+]

Podoba mi się to, że na każdy dodany link, pod groźbą kary systemowej musimy wstawić artykuł (w praktyce podoba mi się to mniej, ale wrodzona leniwość ludzi testujących – a więc pozycjonerów – do generowania przyzwoitej treści, to raczej standard). Podoba mi się nowoczesna koncepcja – każdy skrypt pinguje do serwisów agregujących jak i do swoich kolegów precli, każdy ma swój kanał RSS i mapę strony. Z ciekawych rzeczy można też wspomnieć o kontroli nad nadużyciami przez samych użytkowników, którzy mają możliwość moderacji precli, artykułów jak i samych linków.

[-]

Nie podoba mi się, to że.. no ok, damy systemowi tydzień wakacji od krytyki, i miejmy nadzieję, że wszelkie usterki techniczne zostaną naprawione.

System właśnie wystartował, więc zapraszam do rejestracji :)

pozycjonowanie
Jeśli ktoś myślał ze link jest z refem, to się nie mylił :)

Koledzy blogowicze o SeoDopalaczu:
FabrykaSpamu
Pajmon
Web Marketing

Edycja: 22 lipca
Jeż o swoim dopalaczu